Czyje to dzieło, czyja to wina
Że wszystko się kończy, co się zaczyna
Nic nie trwa wiecznie, wszystko ma kres
Bez wątpliwości, tak to już jest
Dlaczego nie można cofnąć czasu
Zrobiłbym to bez zbytniego hałasu
Zmieniłbym coś, coś bym naprawił
By teraz smutek mnie nie trawił
Marzenia me minęły, nie mam nic, do cholery
Czuję, że zostałem sobie sam
Wrzawa w głowie przerażająca
Myśl goni myśl i tak bez końca
Kiedy przeminie ten czas niemocy
Oby już wkrótce – dziś po północy
A jeśli niemoc zostanie na zawsze
Do końca życia, czułbym się strasznie
Szczęście to gwiazda, o blasku której
Ze wszystkich ludzi marzę najdłużej.
Marzenia me minęły, nie mam nic, do cholery
Czuję, że zostałem sobie sam