J. Rożnowskie i spływ Dunajcem

Z jednodniowym poślizgiem wrzucam parę zdjęć ze spływu Dunajcem. Wczoraj pojechaliśmy za całe 55 zł (na osobę) na wycieczkę organizowaną przez tutejsze biuro turystyczne Jaworzyna. Nie obyło się bez przygód. Na samym początku drogi okazało się, że starsza pani zapomniała wziąć dowodu osobistego i musieliśmy na nią czekać, aż pobiegnie (dosłownie) w te i z powrotem. Jak na swój wiek, miała niezłą kondycję. Ja sam bym się nieźle zmachał. Dalej już było z górki.

Podążając do celu, przejeżdżaliśmy przez Starą Lubowną i na pierwszym zdjęciu widać zamek w tejże miejscowości. Na następnych zdjęciach widać Trzy Korony. Zdjęcia były robione przez szybę autokaru. Dalej jest jeszcze kilka zdjęć Trzech Koron robionych z tratwy (oczywiście zdjęć, a nie gór )

Podczas samego spływu na tratwach zrobiłem trochę zdjęć, ale niestety pogoda nie była do tego najlepsza i zdjęcia jakie są każdy widzi. Powtarzam się, ale na żywo widoki są naprawdę zapierające dech w piersiach.
Na ósmym zdjęciu widać ciekawą okoliczność przyrody i tego… niepowtarzalną… Otóż z brzozy wyrasta świerk. Jak się przyjrzeć, to widać

Na jednym z dalszych zdjęć upamiętniłem jednego z flisaków słowackich, którzy nas „spławili”. Wesołe chłopaki, a jak fajnie mówią Jak się wsłuchałem, to nawet rozumiałem o czym opowiadali
Przedostatnie zdjęcie wrzuciłem z własnej próżności A na ostatnim widać cośmy zjedli umęczeni, „spławieni” i wygłodniali. Pycha! Do tego piwko Topvar i miło się wracało. Ale nasz pilot wycieczki takich Topvarów wypił raczej większą ilość, bo jakoś dziwnie ciężko mu się mówiło. I w ogóle wyglądał na zmęczonego jak nam ulotki w autokarze rozdawał.

Ostatnie cztery zdjęcia są z dzisiaj. Zrobiliśmy sobie wycieczkę nad Jezioro Rożnowskie. Mieliśmy zwiedzić Bastion Zamku Tarnowskich z XVI w., ale że to nic ciekawego, to zdjęcia nie ma. Jest za to kilka fotek widoku na jezioro z drogi. Jak widać wycieczka była bardzo kształcąca i ekscytująca. Poza tym, że okrążyliśmy jezioro i pojeździliśmy trochę fajnymi, krętymi, górskimi drogami, nic ciekawego nie przeżyliśmy. Dlatego nie będę się rozpisywał.

Jutro wybieramy się na ostatnią wycieczkę. Mamy zamiar zwiedzić dokładniej zamek w Starej Lubownej i Bardejów. Przy okazji może uda nam się zrobić zamówione zakupy.

A teraz dobrej nocy, bo już oczy mi się zamykają.

[Canon PowerShot S3 IS]

Krynica

Dzisiaj kilka zdjęć ze spaceru po Krynicy. Kilka drewnianych chatek usytuowanych przy deptaku tworzy przyjemny klimat. W większości z nich można wynająć pokój i przykładowo w Witoldówce, która mi się najbardziej spodobała B&B (bed & breakfast -> nocleg ze śniadaniem) kosztuje jedyne 90 zł.

Drewniana, brązowa chatka z wieżyczką na środku, to pijalnia Jan Józef. Dzisiaj piliśmy tam wodę. W sumie nawet dobra. Bez szaleństw w smaku i woni.

Na specjalne życzenie pewnego Jegomościa, zamieściłem też zdjęcia kolejki linowo-torowej wożącej leniwych ludzi na Górę Parkową. Nie ukrywam, że my też ową kolejką podróżowaliśmy i to na górę i z powrotem. Ale dla wyrównania rachunku kilka dni później zmierzyliśmy się z górą bez żadnych ułatwiaczy. Wypociliśmy obiad i trzeba było posilić się. U Babci Maliny mają misę wyśmienitych pierogów zapiekanych (z mięsem, kapustą i grzybami i coś jakby ruskie, ale ja się nie znam). Jeszcze tam wrócimy.

Ten duży żółty czy pomarańczowy budynek to Stary Dom Zdrojowy, w którym ze źródła Mieczysław piliśmy przepyszną wodę o smaku zgniłych jaj. Tak jakby ktoś napierdział do źródełka, bo i zapach się zgadza i gazu też jest trochę. Nie wiedzieć czemu, po jej spożyciu, sam musiałem udać się do pokoju w celu… To może pozostawię w sferze domysłów.

Niebieski drewniany budynek to Romanówka – muzeum Nikifora. Jeszcze nie byliśmy, ale zapewne się tam udamy. A przy okazji… Ma ktoś może na płytce film Mój Nikifor?

I na koniec czerwony wehikuł. Najszybszy czerwony Pug (w Krynicy ). Ustanowiłem nim rekord – 150km/h. On chciał więcej, ale pasażerka zaczęła robić się sina, więc cóż było robić… Na szczęście do Warszawy wracam bez pasażerów, więc przy próbie bicia rekordu odpuszczę jak ja albo czerwony wehikuł będzie robił się siny. A na trasie Strzelin – Warszawa drogi dużo lepsze Mamusiu , nie denerwuj się, ale zawsze czułem, że umrę młodo
No to chyba będzie tyle. Ciekawe ile oczu dotarło do tego miejsca… Jutro, albo pojutrze dodam następną porcję zdjęć, bo jutro wybieramy się na spływ Dunajcem na tratwach góralskich.

Pozdrawiamy!
M&C

[Canon PowerShot S3 IS]

Jaworzyna Krynicka

Wczoraj (25.08) zrobiliśmy sobie wycieczkę kolejką gondolową na Jaworzynę Krynicką. To góra nieopodal Krynicy. 1144 m n.p.m. czy jakoś tak.

Wagoniki podczas jazdy dziwnie skrzypiały, ale dotarliśmy na górę i z powrotem. Widoki naprawdę zapierające dech w piersiach. Sami zobaczcie. A na żywo jeszcze lepsze.

[Canon PowerShot S3 IS]

Łemkowie i Muszyna

Kilka zdjęć z wycieczki po takich zadupiach, jakich w życiu nie widziałem. A wszystko to, żeby zobaczyć dawne cerkwie grekokatolickie wybudowane przez Łemków. Z zewnątrz wyglądają imponująco. Szkoda, że nie udało się wejść do środka. Charakterystyczne jest ich umiejscowienie. Żeby je znaleźć trzeba mieć instynkt poszukiwacza. Z dwoma nam się udało, trzeciej niestety nie znaleźliśmy, a z poszukiwania reszty zrezygnowaliśmy na rzecz przekroczenia granicy polsko-słowackiej A propos… Zamówienia proszę składać mejlowo, telefonicznie lub tutaj w komentarzach. Datki na numer konta, który podam po złożeniu zamówienia Okazało się, że do przejścia granicznego dla samochodów mamy 18 km, a tuż za granicą kilka chatek z szyldami typu „Artykułu spożywcze i alkohole – ceny hurtowe” Korona słowacka 0,11 zł.

Po drodze zahaczyliśmy o Muszynę i wdrapaliśmy się na górę, na której stoją ruiny zamku. Stamtąd kilka widoczków na okolicę. Poza tym, żeby pozostać w zgodzie z aktualna sytuacją polityczną, kilka kaczek (nie pytajcie mnie co robi ta druga…).

[Canon PowerShot S3 IS]

Nidzica – Czorsztyn

Kilka fotek z wycieczki do Niedzicy i Czorsztyna. Zwiedziliśmy powęgierski zamek Dunajec w Niedzicy i popłyneliśmy na przeciwległy brzeg sztucznego jeziora Czorsztyńskiego zwiedzić ruiny zamku w Czorsztynie. Zdjęcia nie oddają uroku tego miejsca. Jest czym nacieszyć oko. I duże pole do popisu dla fotografa, nie tak marnego jak ja.

[Canon PowerShot S3 IS]

Wieczór kawalerski Brunera

To był wieczór… a właściwie wieczory. Wszystko zaczęło się w piątek o 5 rano. Ciemno na dworze, Morfeusz się dopomina o jeszcze, ale twardym trzeba być nie mientkim

Późniejsze widoki w Biebrzańskim Parku Krajobrazowym wynagrodziły nam wczesną porę pobudki. W końcu łosia widziałem dawno temu na lekcjach techniki (wtajemniczeni wiedzą o co mnie chodzi )

Sam Wieczór Kawalerski przebiegł chyba zgodnie z planem. Było darcie koszul z ich spaleniem, cięcie krawata i alkohol, ale… no właśnie, cały misterny plan w p… Znaczy się była jedna mała rysa na szkle… Otóż z przyczyn niezależnych od organizatorów pojawiła się przedstawicielka płci przeciwnej. No cóż, nawet w polskim rządzie nie wszystko idzie tak jak powinno

Wieczór drugi (poprawiny) był równie udany. Znów muzyczka, ognisko, a w nim topienie butelek po piwie (nie wiedziałem, że tak łatwo można zostać hutnikiem-szklarzem ) i najważniejsze… skoki przez ognisko. Mój ostatni był troszeczkę nieudany… Biedactwo… noga się powinęła. Efektem czego na weselu sobie nie potańczyłem. Do dziś mnie coś czasem szczyknie Ale na snowboardzie i łyżwach mogę już śmigać, tylko… muszę się jeszcze nauczyć

Teraz czekam na następny taki Wieczór Kawalerski

[flagallery gid=4 name=”Wieczór Kawalerski Brunera”]

[flagallery gid=5 name=”Wieczór Kawalerski Brunera”]

[Canon PowerShot A510]

Władysławowo

Pogoda u Władka nam nie dopisała, dlatego nie ma zdjęć toples. Ale nogi zamoczyliśmy w słonej, bałtyckiej wodzie. Z atrakcji, jakie sobie zorganizowaliśmy, wymienić muszę wystawę pająków, z której jeden okaz można zobaczyć w galerii. Inną atrakcją była kolejowa wycieczka na Hel. Tam, pooglądaliśmy sobie pluskające się wesoło foki w fokarium i… niewiele więcej.

Oczywiście to nie była jedyna nasza wycieczka podczas tego wyjazdu. Przemierzyliśmy niebagatelną odległość z Władysławowa do Chłapowa plażą na własnych nogach.

Co by tu jeszcze… Jak wcześniej pisałem słońca było mało, więc zdjęcia robiłem w nocy, jednak kompani wieczornego spaceru nie byli zbyt zadowoleni z przedłużających się naświetlań zdjęć, toteż nie obyło się bez dąsów. Ale taki jest los artysty… 😀

Więcej nie pamiętam. W końcu to prawie półtora roku temu, a z moją pamięcią nie jest najlepiej.

Howgh!

[Canon PowerShot A85]

Urodziny

A oto kilka fotek ze spotkania urodzinowego, na które zostałem podstępnie zwabiony. Czyli urodziny-niespodzianka.

Autorem większości zdjęć jest niejaki Okoń.

[Canon EOS 20D]