Niczego w życiu jeszcze nie dokonałem
Całe swoje życie dotąd przespałem
Nigdy takich ambicji nie miałem
Aby być dla kogoś ideałem
Wielu właśnie w ten sposób zawiodłem
Innym na pewno niechcący pomogłem
Zerem dla jeszcze innych byłem
Niektórzy mówią, że zycie spieprzyłem
Co wszyscy inni mogą o tym wiedzieć
Oni nie muszą w tym gównie siedzieć
A ja ten syf cały dobrze znam
Siedzę w nim zupełnie sam
I niech życzliwi mi nie pierdolą
O tym co dobre, co oni wolą
A ja, choć głupi, sam wybiorę
Bo najważniejsze, to żyć z honorem
Dlatego nie tym gardzić trzeba
Co wszedł na drzewo i nie może zejść z drzewa
Tylko ten pogardy twojej jest wart
Co nie chciał przyjąć losu kart
I porwał karty i odszedł z gry
To on właśnie był ten Nikt
A ci, co chcą, niech po nim płaczą
Że nigdy więcej go nie zobaczą
On wolał skończyć i ulżyć sobie
By nic nie stawało mu na przeszkodzie
A o swych bliźnich nie chciał pomyśleć
A oni cierpią i muszą z tym żyć
Ja gościa takiego olewam po prostu
Bo każdy by skończyć powodów ma sto
Lecz nikt nie rozbija swej głowy na murze
Tak robią tylko pieprzone tchórze
A gdybym ja się tchórzem okazał
Słuchaczko, słuchaczu! Byś o tym pamiętał
Że miałem karty uczciwie rozdane
Lecz zrezygnowałem i wszystko przegrałem
Przypomnisz sobie co tutaj słyszałeś
I wyprzesz się, że kiedyś mnie znałeś
Bo jestem tchórzem, że większego nie ma
Olałem wszystkich i gardzić mną trzeba.